piątek, 1 sierpnia 2014

Kupa dźwięków i co o niej myślę #1 - Alestorm - Sunset On The Golden Age

Premiera dzisiaj, a ja już zdążyłam ten album spiratować.


Spiratować


...spiratować, rozumiecie?



Otóż. Zacznijmy od rzeczy podstawowych, bo nie wszyscy kojarzą Alestorm.

Jest to szkocki zespół grający piracki metal. I wychodzi im to bardzo dobrze. Z resztą, wszyscy wiedzą, że każdy pirat słuchałby metalu. Może nawet Alestorma. Wykorzystują w swoich utworach motywy z żeglarskich pieśni, folkowe instrumenty, a wokalista używa charakterystycznego akcentu (arrrrrrrrr).

Odwiedzili Polskę już wiele razy, ostatnio bodajże na Sonisphere, niestety nie udało mi się jeszcze zobaczyć ich na żywo. Ale to tylko kwestia czasu, Niedługo na pewno Ichiego zaciągnę, z resztą, on mi ich pokazał.

Słucham ich od... jakichś 8-9 miesięcy, nie jestem pewna.

W lutym były pierwsze wzmianki o ich wkroczeniu do studia. Byłam mocno podekscytowana od samego początku. Nie zawiodłam się. W sumie, nie potrafię sobie wyobrazić, że oni mogliby mnie kiedykolwiek zawieść.

Zacznijmy może od oprawy graficznej. Okładki ich albumów, składanek i singli zawsze były pomysłowe i dobrze wykonane.





A tu kilka starszych, dla porównania:




Teraz trochę subiektywizmu. Nowy album podoba mi się o wiele bardziej, niż poprzedni (Back Through Time).


Płytę zaczęli z grubej rury utworem "Watch the Plank". Chociaż... wszystko u nich jest z grubej rury, nie oszukujmy się. Nie obeszło się też bez obowiązkowych kawałków o piciu (bo przecież piraci to uwielbiają), tutaj tę rolę spełniło "Drink" z dość wymownym refrenem:


"We are here to drink your beer
And steal your rum at a point of a gun
Your alcohol to us will fall
Cause we are here to drink your beer"

Do tej piosenki ukazał się też klip:



Cóż. W ich stylu.
"Magnetic North" zaczyna się w stylu balladowym, ale nasi piraci nie wytrzymują i dodają tu trochę wybuchowego power metalu, robi się więc dość... ciekawie

"1741 (The Battle of Cartagena)" zaskoczyło mnie 8-bitowym intro. Tego jeszcze u nich nie było. Gratuluję pomysłu.
"Mead from Hell" jest przepełnione solówkami i ogólnie w dużej części instrumentalne.
"Surf Squid Warfare", "Quest for Ships"... Ej, nie o każdym kawałku muszę coś napisać, no nie? Są dobre, tyle wystarczy?
"Wooden Leg!" mnie rozśmieszyło, wystarczy posłuchać, żeby dowiedzieć się, dlaczego.
Do tracka dziewiątego wrócimy za chwilę.
Ostatnim utworem na płycie jest tytułowe "Sunset on the Golden Age". Jest z tych wolniejszych, ale nie traci przez to na sile, oj nie! Jest ciężki i kończy się dość długim outro, które mnie po prostu urzekło.



A teraz, uwaga! Prawdziwa perełka, której powinien posłuchać każdy, nawet jeśli nie kręci go metal, lub po prostu nie przepada za piratami.
Jestem zdania, że jeśli Alestorm bierze się za coverowanie, to zawsze zrobi to po mistrzowsku. "You Are a Pirate" w ich wykonaniu słyszał chyba każdy. Teraz wzięli na celownik "Hangover" Taio Cruza. Tekst typowo Alestormowy, nieprawdaż?
Oryginał słyszałam wcześniej najwyżej 3 razy. Ale od tej wersji jestem uzależniona. Każdy, po prostu każdy musi to usłyszeć! :D



Koniec mojej super-nieprofesjonalnej recenzji.


W sumie, lubię pisać takie rzeczy, ale gdybym miała napisać recenzje wszystkich albumów, jakie bym chciała napisać, nie starczyłoby mi życia. Więc będę pisała recenzje albumów, wychodzących na bieżąco. A tych jest całkiem duża sterta, na przykład:


  • Kimbra - "The Golden Echo" (premiera 19 sierpnia)
  • Sleepwave - "Broken Compass" (premiera 16 września)
  • Gerard Way - "Hesitant Alien" (premiera 30 września)

Tych możecie się spodziewać na blogu. :)

Pozdrawiam, Morski Koteł.



1 komentarz: