piątek, 15 sierpnia 2014

Smutkon

Niucon był smutny. Nie chodzi tylko o brak Ichiego, chociaż miało to pewien wpływ na mój humor.

Zaczęłam pisać tego posta w poniedziałek. Dzisiaj jest... piątek.

Od razu mówię, że foty tutaj będą po części kradzione.

A, i jeśli nie lubicie patrzeć na moje ręce, to nie czytajcie. Te ręce widać na połowie zdjęć.

I będzie masa koleżeńskiej reklamy, bo TAK.



Wyjechałam w czwartek.


Na dworcu w Zielonej Górze z racji bycia tam, odkupiłam sobie mangi.



























Nocowałam u Małej Cielu. Prawie nie spałyśmy, gdyż ona szyła cosplay, a ja rysowałam dla niej królika.

A oto zapracowana Cielu:



























Na conplace przybyłyśmy ok 6:30. Było już trochę ludzi. Przegonili nas na drugą stronę budynku. Jako, że Cielu i Shizu są ładne i towarzyskie, zakolegowały się z pewną grupką, dzięki czemu byłyśmy na początku kolejkonu.

A w kolejkonie to się zaczęło ciekawie.


Shaku robił cosplay trójkątogłowego, a Cielu malowała go okresem. Wyglądał potem tak:

























zdjęcie kradzione


Był człowiek - głośnik

























zdjęcie kradzione


...który stworzył imprezę na kółkach




























zdjęcia kradzione



I jeszcze wielu ludzi.




W międzyczasie przebrałam się w cosplay.

Około jedenastej wszyscy wstali. Staliśmy do dwunastej, a wtedy zaczęli wpuszczać. Przyznam, że prawie tam zasłabłam. Cielu miała z kolei znowu atak kaszlu. Ale żyjemy.

Weszliśmy około 13.

Potem pojawili się Marlu i jej Aruś, ekipa z Zielonej i w ogóle. (blog Marlu ->>> Naffowo)

Jakiś czas przed konwentem Nekk organizował tzw. Harem Hisoki, czyli grupkę do zarezerwowania sleeproomu (minimalna wymagana ilość osób to 30). Sleepy miały być od 15, ale jednak były od 17. Wiedzieliśmy, że mamy salę nr 16 na parterze, ale... były trzy budynki. I każdy miał 16 na parterze.

Biegaliśmy więc między budynkami.

Kiedy już się upewniliśmy, gdzie jest nasz harem, okazało się, że nasza sala jest o połowę mniejsza, niż przeciętna sala lekcyjna, więc nie wszyscy się pomieścili. Ja się kuliłam, a Marlu z Shadoxem się wynieśli.

Przeszłam się trochę po sklepach i pierwszą rzeczą, którą kupiłam, było to:
























TRAJFOOORS! Urzekło mnie doprawdy. Ale przed końcem konu było już w takim stanie:





















A wczoraj w Gorzowie straciłam trajforsa ostatecznie, bo odpadł mi w centrum miasta.


smutek







Potem nabyłam jeszcze nausznicę, której nie umiem założyć.


























Oraz zawieszkę dla kuzyna:



























Wieczorkiem poszliśmy pod "studio nagraniowe", gdzie Marlu miała nagrywać sobie ending z K Project. Czekaliśmy długo, bo Cas gdzieś wybył. W międzyczasie napadłam stoisko Hikarii i kupiłam piękne pierdółki.
























Potem z nią gadałam, zostałam poproszona o pomoc w zdjęciu gorsetu. Męczyłyśmy się bite pół godziny.

W sumie, to przy stoisku Hikarii i Dead Moth (były obok siebie) spędziłam większość konwentu.

CHAMSKA REKLAMA






















































































































Podjęłam próbę wzięcia udziału w LARPie Poohatego, ale zaczęłam przysypiać, a że kolejny dzień miał być pracowity, poszłam do sleeproomu.

Wstałam wcześnie, bo od 9 miałam mieć sesję w studiu. Ogarnęłam się i ruszyłam na ścięcie.



Na miejscu zastałam nie Casio, tylko kolesia w mniej-więcej moim wieku. Okazało się, że musiał on przejąć tymczasowo studyjne obowiązki, bo płytę nagrać trzeba.

Yami miał małe problemy z ogarnięciem Adobe Audition, ale mu pomogłam.


Po nagraniu jeszcze przez jakiś czas gadaliśmy.


Poszłam na jedno ze stoisk, by wydrukować przypinki z Mushishi dla mnie i Ichiego.


























Ok. 14 zaczęła się próba Cover Music Festival.

Oczywiście, nie obyło się bez problemów. Na stoisku z przypinkami coś zainfekowało mi pendrive'a i musiałyśmy biegać z Marlu i go formatować. Ale na szczęście udało się odzyskać dane

Przez większość czasu miałam wrażenie, że wchodząc w ogóle na scenę, ośmieszę się całkowicie. Ale było kilka wykonawców, którzy podnieśli mi samoocenę.

Zawołano nas, czyli Gleba Band. Zaśpiewałyśmy sobie nasze "The Only Exception" i czekałyśmy, aż zawołają nas na próbę solową.


Ale...


















"Zaczyna się próba cosplayu"

Fajnie, że jeszcze 20 minut wszystko sobie ustawiali, a my mogłyśmy prześpiewać nasze solowe numery jeszcze 29874162 razy.




Cosplay olałam. Za duża kolejka, dwugodzinne opóźnienie. Oczywiście, CMF też się opóźnił, więc sala była prawie pusta.

Kochana Hikarii zrobiła dla mnie w międzyczasie dusik na zamówienie:





















Oraz kupiłam prezent dla Ichiego, ale o tym później.



Wystąpiłyśmy z Marlu


Potem ja


A potem Marlu


Jest aż jedno zdjęcie.




























zdjęcie kradzione




Ostatecznie zajęłam trzecie miejsce, ale nie miałam z tego nic, oprócz kawałka blachy. Nawet punktów. W zeszłym roku podobno dawali nagrody rzeczowe.




























Noale.


W niedzielę wyjechałam wcześnie rano, żeby wpaść do Ichiego. Miałam dla niego o taki podejrzanie wyglądający pakuneczek.


















Prezent bardzo mu się spodobał, ale bawiliśmy się w kowali.



























Jego mama miała ubaw.


Pozdrawiam cię, mamo Ichiego!



Wracając, prezent mu się spodobał. Medal też.

























POOODSUMOWUJĄC



Organizacyjnie było różnie. Wiele osób mówi, że już nigdy więcej nie przyjedzie na Niucon. Mi też się podobało średnio, ale, jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Następny konwent, na który zawitam to Bachanalia Fantastyczne.

W połowie konwentu mój wspaniały ajfą stoczył się ze schodów, robiąc backflipa. Trochę działa, ale nie.

Przeżyłam imprezę, ale wciąż zasypiam na stojąco. I przepraszam, że tak długo musieliście czekać na posta. Postaram się nadrobić zaległości.



Pozdrawiam, (niewyspany) Kot.


[EDIT]: Zorientowałam się, że znowu nie poszłam na żaden panel. Ale... kto chodzi na panele na konwentach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz